niedziela, 20 stycznia 2013

Granica



Spojrzała na niego inaczej, gdy zdjął koszulkę. Skulił się i odwrócił. Siatka blizn na ramionach, plecach i klatce piersiowej była powodem jego wycofania się. Nie szukał przypadkowych kontaktów, wręcz przeciwnie, ale ona była inna. Rozumiała ból i cierpienie. Tylko, że on przed tym uciekł, ona zaś na własne życzenie krok za krokiem, zanurzała się w mroku.
Słyszał ruch, szelest materiału, oddech. Odwrócił się zaciekawiony. Stała przed nim, naga, na plamie światła wpadającej przez okno. Biel jej skóry raziła. Ogromny tatuaż pożerał połowę jej ciała. W lewym sutku miała kolczyk. Zagłębienie między udami kusiło, ale on nie chciał wykonywać pierwszego ruchu.
Widząc niezdecydowanie, klęknęła. Położyła dłonie na jego biodrach i szarpnęła bieliznę. Uśmiechnęła się kącikami ust. Uniosła lekko głowę i rozchyliła usta spomiędzy których wychynął język z czymś lśniącym na powierzchni.
Żyletka. Wzięła ją do ręki i szybkimi, pewnymi gestami naznaczyła pajęczynę krwistych nici na swoich pełnych piersiach.
-Co ty wyprawiasz!
Panika w jego głosie odbiła się echem od pustych ścian. Unieruchomił jej nadgarstki i pociągnął do góry.
-Zostaw.
Zmusił by upuściła ostry przedmiot. Z cienkich ran zaczęła płynąć krew. Uwolniła się z jego objęć i rozamorowała czerwień. Umazaną ręką dotknęła jego twarzy, wsunęła palec do jego ust i dała posmakować siebie.
Przylgnęła całym ciałem, zachłannie całując i gryząc. Paznokciami rozorała jego dawno zagojone rany. Chciała by oboje krwawili, by na długo zapamiętali tę chwilę.
Poruszała się szybko, zwinnie, nie dając mu czasu na chwilę zastanowienia. Brutalnie rozwarła jego pośladki i palcem wbiła się do środka. Zaskomlał, ale jej nie odepchnął. Zamiast tego, przytrzymał jej głowę i gestem pokazał, czego od niej oczekuje. Posłusznie klęknęła i zaczęła lizać. Zanurzyła twarz w gąszczu szorstkich włosów. Był długi, prosty, lśniący. Rytmicznymi pchnięciami sięgał jej gardła, aż w jej oczach pojawiły się łzy. Nie zwolnił. Odgarnął prostą grzywkę, by widzieć grymas bólu malujący się na kobiecej twarzy.
Nie pozwoliła jednak zbyt długo cieszyć się mu pozycją dominatora. Gdy zacisnęła idealnie białe zęby na fioletowej główce, to on zaczął się bać.
Klęknęła do niego tyłem i wypięła tyłeczek. Zakołysała ponaglająca. Zamiast odpowiedzieć na jej żądanie, klepnął. Mocno. Głośno. Krzyknęła zaskoczona. Nie tego się spodziewała. Chciała się odwrócić, ale nie pozwolił na to. Przytrzymał jej gardło, drugą ręką ściskając sutek. Jego sterczący kutas błąkał się po obrzeżach niecierpliwej, mokrej szparki. Chciał, żeby błagała. W końcu udało mu się doprowadzić do tego, że wydała z siebie dźwięki przypominające łkanie głodnego dziecka.
Pchnął tak mocno, że opadła na łokcie. Czołem oparła się o chłodną podłogę. Poczekał, aż wróci do poprzedniej pozycji. Wyprostowana, chętna i dopiero wtedy podjął działanie. Zrozumiała. Nie wolno jej było reagować. Miała stać się narzędziem. Przedmiotem, z którego on będzie czerpał przyjemność.
Nie spieszył się. Powoli badał głębie wąskiego tunelu. Krążył, cofał się, a ona drżała z podniecania i wysiłku. Każdy mięsień był napięty do granic możliwości. Gdy zaczęła słabnąć, przyspieszył. Opadł na jej plecy i znalazł oparcie na zaciśniętych pięściach. Zacisnął zęby na delikatnym karku. Poczuł swoją siłę, a jej bezbronność. Jak drapieżnik był w stanie jednym kłapnięciem szczęki pozbawić ją życia. Nie o to jednak mu chodziło. Nakrył ją całą swoim ciałem i uderzał, szybko, mocno, głęboko, aż po krańce nerwów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz