środa, 7 listopada 2012

Oczekiwanie na koniec



Boże, co za nuda, pomyślała. Padało od kilku dni, a temperatura nie spadała. Była duszno, a wilgoć zdawała się wyzierać z każdego kąta.
Otarła krople z szyi. Nie wiedziała, czy to pot, czy woda. Miała na sobie tylko koronkową koszulkę na ramiączkach, ledwie zakrywającą pupę, ale materiał i tak przykleił się do ciała.
Miasto zamarło w oczekiwaniu na zmianę. Miała dosyć leżenia na wygniecionej pościeli. Podeszła do okna i ostrożnie postawiła bosą stopę na parapecie. Bez trudu przeszła po gzymsie i zapukała w ramę.
-Mogę wejść?
Uśmiechnął się na jej widok.
-Czuję zapach twojego ciała.
-Jasne, ja czuję tylko pleśń. Co słychać u mojego ulubionego sąsiada?
-Tylko szum deszczu, a u ciebie jak tam?
-Nie mogę znaleźć sobie miejsca.
Bezwstydnie mierzyła go wzrokiem. Siedział pod ścianą, tylko w dżinsach i palił papierosa. Na klatce piersiowej miał siatkę blizn. Pamiątka po buntowniczej przeszłości. Był szczupły, opalony. Palił papierosa i za zasłony dymnej również się jej przyglądał.
-Jakbyś chciała spędzić ten czas?
-Nie mam pojęcia, masz jakiś pomysł?
Usiadła, opierając brodę na kolanie, a drugą nogę spuszczając w dół i machając nią jak dziecko. Nie miała nic do ukrycia. Czas jakby się rozciągnął, dzień i noc przenikały przez siebie niezauważalnie. Ludzie zatracili się w tych dziwnych dniach, schowali wszelkie zasady, zapomnieli o obowiązkach, oszczędzali siły.
Podniósł się i podszedł do niej, wyrzucił niedopałek prosto na chodnik.
-Może masz ochotę? – Nie dokończył na co, zamiast tego pochylił się i zaczął spijać krople z jej ramienia. Mokrymi włosami łaskotał ją w ucho. Jego gorący oddech pachniał papierosami, alkoholem i czymś seksownym, czego nie umiała określić, a od czego zrobiło się jej gorąco między nogami.
Nie czekał na odpowiedź. Zeskoczyła na podłogę.
Padło już za dużo słów. Za chwilę nikt nie będzie pamiętał o banalnej wymianie zdań. Kurtuazja nie miała racji bytu.
Klęknęła i szarpnęła za guzik. Przemoczony materiał opierał się. Nie nosił bielizny. Oswobodzona męskość niemal uderzyła ją w policzek. Rzuciła się na nią łapczywie. Chciała doprowadzić go do szaleństwa. Wbiła paznokcie w jego pośladek. Nie była delikatna. W pewnym momencie ugryzła go w udo. Tylko syknął i w odwecie pociągnął ją za włosy. Wtedy zaśmiała się i położyła przed nim rozsuwając nogi. Dotknęła swoich piersi i spojrzeniem zmusiła by do niej dołączył. Prowadziła go jak dziecko we mgle. Najchętniej zdarłaby z niego skórę, wessała go w siebie, zatraciła się w rozkoszy i zapomniała o przygnębiającej aurze zwiastującej koniec świata.
Gdy podniecenie sięgnęło zenitu, przerzuciła nogę przez jego biodro, ręką naprowadziła fioletową główkę i opadła, rozdzierając aksamitne wnętrze. Opadła na niego i zbliżyła rozchylone wargi do jego ust. Przyspieszone, płytkie oddechy wzmagały jeszcze uczucie odurzenia. Zaczęła swój taniec biodrami. Odpowiadał na każdy jej ruch. Masował pośladki, chcąc wbić się jeszcze głębiej. Dzieliła ich tylko koronkowa koszulka.
Nagle zebrał jej włosy i jednym szarpnięciem podciągnął do góry, jednocześnie z całej siły uderzając w nią podbrzuszem. Dwa szybkie pchnięcia doprowadziły do finału. Pulsujące wybuchy we wnętrzu sprawiły, że go dogoniła.
Na czworaka podeszła do okna, wspięła się na nie i znikła w chmurze pary wodnej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz