Pracowała u niego od kilku
tygodni. Na początku ją irytował, ale z czasem zobaczyła jego staranie. Żałosny
mężczyzna stał się interesującym. Pokornie znosił jej pogardliwe spojrzenie,
niezmiennie czekając na nią w starannie wyprasowanej koszuli i spodniach w
kant. Otwierał drzwi, zapraszał do środka, proponował coś do picia. Zwykle
odmawiała. Zamykała się w łazience i zakładała robocze ubrania. Uzbrojona w
gumowe rękawiczki, zestaw ścierek, spryskiwaczy i odkurzacz ruszała na ratunek
pokojom, z którymi stary kawaler nie dawał sobie rady.
On w tym czasie, siadał na
fotelu, z dłońmi na kolanach i starał się nie przeszkadzać. Wiedziała jednak,
że nie spuszcza z niej oka. Kiedy się schylała by wytrzeć z kurzu rzeźbione
nogi pianina, gdy prężyła się na parapecie, starając sięgnąć karniszy i
odsłaniając przy tym cienkie pasmo skóry na brzuchu.
Przyłapała go na tym. Straciła
równowagę i odwróciła się, akurat gdy miał wzrok utkwiony w jej pośladkach
ciasno opiętych przez dżins. Zmieszał się, skulił w sobie, jakby go ktoś
uderzył. Nie chciała by się tak czuł. Co się stanie, jeśli da mu odrobinę
przyjemności?
Stopniowo workowate koszulki
zastąpiła skąpymi topami na ramiączkach, długi spodnie, zastąpiła o wiele
wygodniejszymi szortami. W nim tez zauważyła zmianę. Ośmielił się zapytać, jak
minęło jej droga, zażartować, a nawet uśmiechnąć.
Pewnego dnia, gdy weszła uderzyła
ją zmiana. Grała muzyka. Dźwięki koncertu fortepianowego miękko rozchodziły się
po pomieszczeniach. Tym razem, nic jej nie zaproponował, tylko podał kieliszek
z białym winem. Zawahała się.
-Dzisiaj mam urodziny. Proszę
cię, byś nie sprzątała. Możesz chwilę ze mną posiedzieć?
-Nie wiedziałam, nic nie
przyniosłam.
-Nie szkodzi. Nie oczekiwałem
tego.
Był ujmujący w tej swojej
bezradności.
Siedzieli, popijając schłodzone
wino i słuchali muzyki. Mogła wreszcie mu się przyjrzeć. Był w wieku jej ojca. Miał
siwe, długie włosy, szerokie czoło. Smutne oczy tym razem jej nie śledziły.
Jednym haustem wypiła zawartość
kieliszka. Wstał z uśmiechem czającym się w kącikach wąskich ust. Po chwili
wrócił z butelką. Cofnął się gdy ją zobaczył.
Stała przy oknie, w samych
spodniach. Plecami do niego, z lekko rozstawionymi nogami. Gdy usłyszała
wstrzymywany oddech, dwoma palcami pociągnęła za koniec wstążki we włosach. Jasna
fala, rozsypała się na jej nagich ramionach.
-Niech to będzie mój prezent dla
ciebie. Wiem, że ci się podobam. Usiądź.
Bez słowa sprzeciwu wykonał jej
polecenie. Na jego skroniach pojawiły się kropelki potu, a trzęsące się ręce
oparł na oparciu fotela. Starał się zachować spokój, ale ciało go zdradzało.
Odwróciła się i pozwoliła by
sycił się jej widokiem. Dotknęła swoich piersi i chwilę pocierała sutki. Pobudzone
stanęły na baczności. Uklękła i na czworaka zaczęła się do niego zbliżać. Gdy
była już prawie między jego nogami, przytuliła policzek do jego łydki i
przeciągnęła po sztruksowej nogawce.
-Nie…- zaprotestował słabo.
-Ciii… dzisiaj ja dyktuję
warunki.
Położyła palec na swoich wilgotnych
wargach i uciszyła go gestem. Prowokująco wsunęła kciuk w lekko rozchylone,
lśniące usta i czubkiem języka przeciągnęła po wnętrzu. Zaczęła ssać, wydając
przy tym dźwięki mruczenia.
Usiadła na piętach i sięgnęła do
paska jego spodni. Wciągnął brzuch. Powoli rozpięła. Przeciągała tę chwilę do
granic możliwości. Głaskała go, pochylała się i piersiami ocierała o jego kolana.
W końcu wyłuskała jego męskość, taką biedną i wymęczoną. Pieszczotą tchnęła w
nią życie. Miękka skóra łagodnie poddawała się ruchom, ale dopiero gdy wzięła
do ust, napęczniał, urósł i stanął na wysokości zadania.
Z przyjemnością patrzyła na to,
jak mężczyzna przymyka oczy i modli się bezgłośnie. Odchylił głowę nadstawiając
podskakującą grdykę.
Nie chciała by zabawa się
skończyła, nim zaczęła na dobre, sięgnęła po wstążkę do włosów. Obwiązała nią
dopiero co obudzonego przyjaciela. Gładki materiał bez trudu przesuwał się po
nierównościach.
-Prezent powinien mieć opakowanie
– zażartowała.
Pochyliła się jeszcze głębiej i
przeciągnęła językiem po pomarszczonej szyi. Zbliżyła się do jego ust, napięcie
rosło, gdy tak zbliżała się i oddalała, jednocześnie pociągając za wstążkę. To
było jak tortura. Nagle odkryła w nim coś, z czego nie zdawał sobie sprawy.
Wplótł palce w jej włosy i
wysapał błaganie.
Wysłuchała go z zadowoleniem.
Przejechała wymalowanymi
paznokciami po jego podbrzuszu, ścisnęła jądra i złapała za twardy drążek. Wprawnymi
ruchami, zaczęła doprowadzać go do orgazmu. Gdy napiął mięśnie i zobaczyła, że
błądzi na granicy rozkoszy, nakierowała jego czubek na swoje piersi. Biała
struga ochlapała jej ciało. Rozsmarowała lepki dowód na to, jak dużą
przyjemność mu sprawiła, a dłoń oblizała.
-Za tydzień o tej samej porze?
Skinął głową, wciąż oszołomiony.
Na pożegnanie cmoknęła go w
policzek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz